Popularna karczma, której nazwa pochodzi od słynnego, źle przygotowanego wyroku powieszenia, w wyniku czego głowa skazańca została oderwana.
Offline
Pisarz
Nieumarły wszedł do środka z twarzą schowaną pod kapturem. Pewnie nikomu z gości nie spodobałoby się, że jakiś umarlak wchodzi do budynku. Chociaż prawdopodobnie w obecnej chwili nikt by tego nie zauważył, bo Sesshoneru wszedł w sam środek bójki. Z miejsca jakiś pijanica wymierzył mu cios w twarz.
Offline
Siedząca przy stole razem ze znajomymi dziewczyna o kocich źrenicach, czerwonych włosach i elfich uszach potrząsnęła pogardliwie głową.
Ludzie...
powiedziała, patrząc na pijaków.
Offline
Pisarz
Nieumarły wykręcił swoją głowę pod niemożliwym kątem tak, ze kością policzkową dotknął ramienia. Ręka pijanego mężczyzny uderzyła w drzwi, a Sesshoneru zyskał czas, aby się odpłacić. Pijanica przeleciał przez całą długość tawerny i niczym piłka odbił się od ściany. Nieumarły podejrzewał, że na jakiś czas dadzą mu spokój. Rozejrzał się w poszukiwaniu wolnego stolika.
Offline
Wolnych miejsc było mało, ale udało mu się znaleźć odpowiednie, tuż pod ścianą. Podeszła do niego młoda kelnerka i beznamiętnie spytała, czego sobie życzy.
Offline
Pisarz
[Proszę nie kierować moim trupkiem...]
On tylko się uśmiechnął.
- Twojej głowy - oznajmił beztrosko, siadając. - Nic. Odejdź.
Offline
Czerwonowłosa dziewczyna spojrzała z uniesioną brwią na postać w kapturze, słysząc tę krótką wymianę zdań.
Chyba ktoś nowy tutaj... Nie znam tego jegomościa. - pomyślała.
Offline
Pisarz
Sesshoneru położył nogi na stole, donośnie stukając ciężkimi buciorami. Dokładnie rozejrzał się spod kaptura. Jego wzrok przykuła dziewczyna o włosach czerwonych niczym krew.
Offline
Czerwonowłosa krzyknęła do stojącej przy sąsiednim stoliku kelnerki:
- Jeszcze pięć kufli!
- Daruj nam, Lor. Ja jutro idę do pracy. - powiedział z uśmiechem siedzący obok przystojny młodzian.
Dziewczyna spojrzała z rozbawieniem na mężczyznę.
- W takim razie cztery!
Kelnerka odeszła w stronę lady. Czerwonowłosa przeniosła wzrok na przybysza, który już na samym początku zwrócił jej uwagę. A ten co się tak gapi? - pomyślała. Uśmiechnęła się do niego kpiarsko i spojrzała z irytacją, ale też pewną dozą życzliwej ciekawości.
Offline
Wtem do środka wkroczył kolejny klient. Zarzucony miał na sobie strój podróżny a w dłoni dzierżył nie miecz lecz kostur. Po przekroczeniu progu, nieznajomy zsunął kaptur. Okazało sie, ze była to kobieta o stosunkowo długich do ramion, ciemnych włosach. Szare oczy rozejrzały sie po sali a gdy to zrobiły, kobieta przepchała sie do lady.
Offline
Pisarz
Na moment przestał przyglądać się czerwonowłosej kobiecie, na rzecz tej, która właśnie weszła do środka. Znał już ją. Była nekromantką. Jednak po krótkiej chwili wrócił do przyglądania się osobie, którą nazwano Lor. Zauważył, że się uśmiecha. Również uniósł kąciki ust. Siedział tak jeszcze przez chwilę, po czym wstał, z zamiarem podejścia bliżej.
Offline
Dziewczyna w dalszym ciągu obserwowała przybysza. Widziała, jak wstaje. Czy on... Czy on podchodzi do mnie? - zmarszczyła brwi. My się chyba nie znamy, proszę pana. - pomyślała.
Offline
Pisarz
Sesshoneru oczywiście usłyszał myśli.
- Nie musisz mnie uświadamiać w tym, że się nie znamy - odparł spokojnie. - Zdumiewające. Żyję już tak długo, a nigdy nie widziałem demona - rzekł do siebie.
Offline
Amber upiła łyk wina i spojrzała na nieumarłego a potem jej wzrok padł na kobietę do której podchodził. Pokręciła głową i mrużąc oczy, zaczęła bawić się srebrnym pierścieniem.
Offline