Matko, jak tu dawno nikt nie pisał oO Trzeba szybko odkurzyć ten dział!
Pomyśleć, że ten komiks czytałam w drugiej klasie podstawówki... Jednak nadal śmieszy Zbójcerze są świetni.
Szkoda, że po angielsku i szkoda, że nie wpadł w moje łapki. Dzięki żmudnemu szukaniu zapoznałam się z całkiem sporą jego częścią. Niezły . Dwa mankamenty to przypominająca Supermana kreska i to, że Zaknafein wygląda zupełnie inaczej, niż go sobie wyobrażałam...
Offline
To wyżej do o Drizzicie (czy jak to tak się pisze)? Trochę o tej książce czytałam (tak, wiem że to wyżej to komiks ) Możecie powiedzieć coś więcej??
Ja obecnie czytam Malowanego CZłowieka Księgę Pierwszą. Udało mi się od koleżanki zdobyć Jak na razie jest całkiem fajny Zobaczymy co będzie dalej. Jak na razie w rankingu najlepszych książek góruje u mnie METRO 2033 Dmitry'a Glukhovskiego. Boskie. Boskie. Boskie. O życiu, o sensie i o trudach życia Coś idealne dla mnie.
A tu książka Malowany Człowiek:
Offline
Niech mrok cię pochłonie... świetne Też chyba na nią zapoluję.
Drizzcie (Określenia "Drizzit" używały wystraszone dzieci rolników, niezbyt dobrze skończyły...) Może Amber powie nieco więcej niż ja, bo ja nigdy nie umiem opowiadać o książkach bez jasnych pytań xd Być może przeczytałaś, że nasz bohater jest drowim renegatem, sprzeciwiającemu się złym drowom i Pajęczej Królowej. Podczas podróży na powierzchnię i na niej samej przeżywa bardzo wiele przygód, stykając się z różnymi charakterami, dowiadując się dużo o życiu i samemu snując filozoficzne wywody, które wbrew nazwie potrafią skłonić czytelnika do refleksji. Drizzt po prostu uczy się na własnych błędach, jak również błędach innych.
Will wcale nie jest mężnym bohaterem i wielkich barach oraz talencie do magii. Chciałby wstąpić do Szkoły Rycerskiej, jednak nie ma do tego predyspozycji. W jego życiu pojawia się tajemniczy Halt, zwiadowca. Will zostaje przyjęty do ich korpusu i... tyle mogę powiedzieć
Offline
Wstawiałam to już w pochwal się, ale co tam
Ta książka jest naprawdę godna uwagi.
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła. -Chan
o książce
SŁOŃCE NA TWARZY, ŚWIEŻE POWIETRZE W PŁUCACH, TRAWA POD STOPAMI...
SŁYSZAŁEM O TAKICH RZECZACH. ŻYJĘ W ŚWIECIE BEZ NICH, W ŚWIECIE POD ZIEMIĄ.
NIE PAMIĘTAM ŻYCIA SPRZED WYBUCHU. BYŁEM CHŁOPCEM, KIEDY MNIE OCALILI.
CZY TE RZECZY MOGĄ WRÓCIĆ? TAKĄ MAM NADZIEJĘ.
LECZ TERAZ... JEDYNE CZEGO SIĘ BOJĘ, TO PRZYSZŁOŚĆ.
Rok 2033. Świat w wyniku konfliktu atomowego został obrócony w stertę gruzu. Jednym z ostatnich – może ostatnim? – ze skupisk ludzkości pozostaje moskiewskie metro. Od ponad 20 lat ludzie, którzy ocaleli z piekła wojny, próbują uchronić co tylko się da z minionej przeszłości. Zamknięci w podziemnym świecie, w którym brakuje wszystkiego, a nade wszystko energii, skazani są na regres. Na powierzchni pojawiły się zmutowane pod wpływem promieniowania nowe gatunki i będąc lepiej przystosowanymi do życia w warunkach ciągłej radiacji zastąpiły człowieka. Zaczynają też przenikać do metra. Czas człowieka przeminął. Ale czy na pewno? Moskiewskie metro, dzięki swej unikalnej konstrukcji i stumetrowej głębokości, uratowało życie kilkunastu tysiącom moskwian, którzy nie zdają sobie sprawy, że najprawdopodobniej są ostatnim przyczółkiem ludzkości. Stworzyli tu swój własny świat. Pamięć o świeżym powietrzu, błękitnym niebie, trawie pod stopami stopniowo umiera. Na mrocznych stacjach, rozświetlanych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, mieszkańcy próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy – tworzą mikropaństwa, których spoiwem może być ideologia, religia czy ochrona filtrów wodnych… Zawierają sojusze, toczą wojny. W bocznych tunelach uprawiają grzyby, hodują świnie i kury. Opał i potrzebne rzeczy dostarczają im stalkerzy, którzy wyprawiają się na powierzchnię. WOGN to wysunięta najbardziej na północ stacja metra, a zarazem przyczółek ludzkości. Mocna grupa kilkuset ludzi żyje tu połączona przyjaźnią. Była to jedna z najpiękniejszych stacji i wciąż pozostała bezpieczna. Jednak od pewnego czasu pojawiło się na niej śmiertelne niebezpieczeństwo. Artem – młody mężczyzna mieszkający na stacji WOGN – otrzymuje zadanie: musi przedostać się do serca moskiewskiego metra, do legendarnej stacji Polis, aby ostrzec wszystkich przed możliwością ostatecznej zagłady. W rękach Artema spoczywa nie tylko przyszłość jego stacji, ale być może i całej ocalałej ludzkości.
Offline
co do Drizzta to chyba pisałam gdzieś wcześniej
no a ja obecnie kończe Siewce Wiatru naszej polskiej autorki i z (moze?) przykrościa dla innych wstawiam ja ponad Drizzta.
Książka opowiada o Niebie, taaak naszych szanownych aniołach a fabuła opiera sie głównie na tym, ze Bóg opuscił swoje Zastepy. Wszystko byłoby jeszcze w miarę gdyby nie ciażąca przepowiednia o nadejściu Armagedonu, Końcu Światów. Bardziej szczegółowo chodzi o Siewcę, który to ma pogrązyc w chaosie wpierw świat aniołow a potem ludzki. Powstrzymać go moze tylko Anioł Zagłady, Tańczący na Zgliszczach, Burzyciel Światów którym to zostaje Daimon Frey. Prócz tego nasi skrzydlaci przyjaciele borykają się wewnętrznymi problemami, oczekując również powrotu Pana oraz nadejścia Siewcy.
Wspaniałe dialogi no i co śmieszniejsze nasi aniołowie sa jak najbardziej ludzcy piją, palą, chodzą do burdeli oraz leją sie po mordach. Książka wciaga od samego początku. Zresztą duzo nie zamierzam opowiadać, trzeba przeczytać samemu aby poczuć ten klimat
Kolejną lekturkę którą polecam to Czarna Kompania ^^
Mowa tu jak najbardziej o losach grupy najemników. Gdziekolwiek słychać o Czarnej Kompanii tam jest strach i popłoch Co tu dużo mówic? Ksiażka luźno napisana. Trochę z początku można sie pogubić ale jak ja ogarnęłam to każdy ogarnie
Pisana jest w narraci pierwoosobowej. Mowa tu o kronikarzu a jednocześnie lekarzu kompanii Konowale, który skrupulatnie spisuje na papier zieje Kompanii
Offline
A dlaczemu z przykrością? Bynajmniej nie dla mnie
Ja już na Siewcę poluję od bardzo długiego czasu, a Wasze opinie tylko mnie bardziej rozpędzają w tych poszukiwaniach Nie mogę kupić, bo jestem spłukana, a rodzice mi nie kupią, bo... a to już sprawa z innej beczki :] W tej piekielnej bibliotece nic nie ma!
Offline
heh, to w sumie, Aine, mogę ci naprawdę polecić tę książkę. A jeśli lubisz e-booki, skontaktuj się po weekendzie (w weekend mnie nie ma, wcześniej czasu brak) na gg, albo gdziekolwiek to może coś poradzę na braki w bibliotekach Ja w ten sposób sporo książek przeczytałam a i siewcę chyba wśród nich gdzieś mam.
To ja może, aby zachęcić was do lektury Metra, wstawię jeden z fragmentów. To dopiero początek pewnej akcji, ale nie chciałam psuć nastroju i pisać co będzie dalej....
Szli coraz wolniej, tak że dopiero po dwóch minutach ukazała się namalowana na ścianie czarną farbą sylwetka orła i napis „300 m”.
– Jeszcze trzysta metrów – zauważył Artem, wsłuchując się z niepokojem w odgłosy szczekania psa, które dochodziły z oddali.
Kiedy do stacji było ponad sto metrów, w oczy zaświeciło im ostre światło, i zatrzymali się.
– Ręce za głowę! Stać spokojnie! – ryknął wzmocniony megafonem głos.
Artem posłusznie położył obie dłonie na potylicy, a Michaił Porfiriewicz podniósł ręce do góry.
– Powiedziałem, wszyscy ręce za głowę! Powoli idźcie naprzód! Żadnych gwałtownych ruchów! – ciągle wydzierał się głos, a Artem nijak nie mógł zauważyć, kto mówi, gdyż światło mieli skierowane prosto w twarz i ostry ból oczu zmuszał do patrzenia w dół.
Kiedy przeszli małymi kroczkami pewną odległość, znów pokornie znieruchomieli, i reflektor został skierowany w bok.
Zbudowano tu całą barykadę, na pozycjach stało dwóch krzepkich strzelców z karabinami i jeszcze jeden człowiek z kaburą na pasie, wszyscy w wojskowych panterkach i czarnych beretach, założonych na bakier na krótko ostrzyżone głowy. Na ich rękawach widniały białe opaski z czymś podobnym do niemieckiej swastyki, lecz nie z czterema końcami, a z trzema. Kawałek dalej widać było ciemne sylwetki jeszcze paru ludzi, u nóg jednego z nich siedział nerwowo skomlący pies. Ściany dookoła były pomazane krzyżami, orłami, hasłami i przekleństwami pod adresem wszystkich nie-Rosjan. To ostatnie nieco zaskoczyło Artema, bo część napisów była po niemiecku. W widocznym miejscu, pod osmaloną płachtą z sylwetką orła i trójramienną swastyką, stał podświetlony plastikowy znak z nieszczęsnym czarnym człowiekiem.
Jeden z pograniczników zrobił krok do przodu i włączył długą, przypominającą pałkę, latarkę, trzymając ją w zgiętej ręce na wysokości głowy.
– Dokumenty! – zażądał.
Artem posłusznie wyciągnął paszport, Michaił Porfiriewicz, spóźniony, zaczął szukać swojego w wewnętrznej kieszeni, aż wreszcie także go znalazł.
– A gdzie macie dokumenty na to? – dowódca ze wstrętem pokazał na Wanieczkę.
– Rozumie pan, rzecz w tym, że chłopiec ma… – zaczął wyjaśniać staruszek.
– Milczeeeć! Zwracać się do mnie: „Panie oficerze”! Na pytania odpowiadać krótko! – wrzasnął na niego pogranicznik, i latarka podskoczyła mu w dłoniach.
– Panie oficerze, widzi pan, chłopiec jest chory, nie ma paszportu, jest jeszcze mały, rozumie pan, ale proszę spojrzeć, jest tu u mnie wpisany, o, proszę… – zaczął paplać speszony Michaił Porfiriewicz, patrząc przymilnie na oficera i starając się odnaleźć w jego oczach choć iskierkę empatii.
Ale ten stał w miejscu, wyprostowany i twardy jak skała, twarz też jakby mu skamieniała, i Artem znów poczuł chęć zabicia żywego człowieka.
– Gdzie zdjęcie? – splunął oficer, doszedłszy do właściwej stronicy.
Wanieczka, który do tej chwili stał spokojnie, w skupieniu przypatrywał się figurce psa i od czasu do czasu gulgotał z zachwytem, przerzucił swoją uwagę na pogranicznika i, ku przerażeniu Artema, obnażył zęby i zaczął wydawać gniewne dźwięki. Artem nagle tak się o niego przestraszył, że zapomniał o całej swojej niechęci do tego stworzenia, i o tym, że sam parę razy z trudem powstrzymał się od wymierzenia mu porządnego kopniaka.
Celnik zrobił mały krok w tył, popatrzył wrogo na Wanieczkę i wycedził:
– Zabierzcie go. Natychmiast. Albo ja to zrobię.
– Proszę wybaczyć, panie oficerze, on nie wie, co robi – ze zdziwieniem usłyszał Artem swój głos.
Michaił Porfiriewicz spojrzał na niego z wdzięcznością, a pogranicznik, szybko przejrzawszy jego paszport, oddał go Artemowi i chłodno powiedział:
– Do was nie mam pytań. Możecie przejść.
Artem zrobił parę kroków naprzód i stanął, czując że nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Oficer obojętnie odwrócił się do niego plecami i powtórzył pytanie o fotografię.
– Widzi pan, rzecz w tym… – zaczął Michaił Porfiriewicz, lecz spostrzegłszy błąd, poprawił się: – Panie oficerze, rzecz w tym, że my tam nie mamy fotografa, a na innych stacjach to kosztuje niewiarygodnie drogo, ja po prostu nie mam pieniędzy, żeby zrobić zdjęcie…
– Rozbierać się! – powiedział oficer. – Przeszukanie!
– Niech pan pozwoli… – zająknął się Michaił Porfiriewicz.
– Milczeeeć! – wrzasnął tamten. – Szybciej! – i podkreślając swoje słowa czynem, wyciągnął z kabury pistolet.
Staruszek zaczął pośpiesznie rozpinać guziki kurtki, a pogranicznik skierował rękę z pistoletem w bok i w milczeniu obserwował, jak ten zdejmuje kamizelkę, niezdarnie skacząc na jednej nodze zzuwa buty i waha się, czy rozpinać pasek od spodni.
– Szybciej! – syknął gniewnie oficer.
– Ale… Niezręcznie tak… Rozumie pan… – zaczął Michaił Porfiriewicz, ale pogranicznik, wychodząc w końcu z siebie, mocno uderzył go pięścią w zęby.
Artem rzucił się do przodu, ale wtedy z tyłu złapały go dwie silne ręce, i choćby nie wiem jak starał się wyrwać, wszystko na próżno.
Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Wanieczka, który był prawie dwa razy niższy od bandyty w czarnym berecie, nagle wyszczerzył zęby i ze zwierzęcym rykiem rzucił się na prześladowcę. Ten zupełnie nie spodziewał się takiej szybkości po chorym chłopcu, i Wanieczce udało się wczepić zębami w jego lewą rękę, a nawet uderzyć go dłonią w pierś. Jednak po chwili oficer opamiętał się, odrzucił Wanieczkę od siebie, zrobił krok do tyłu, wyciągnął rękę z pistoletem przed siebie i nacisnął spust.
Wystrzał, wzmocniony echem pustego tunelu, prawie rozerwał mu bębenki, ale Artemowi wydało się, że mimo to słyszy jak Wanieczka, siadając na ziemi, cicho westchnął. Pochylił jeszcze głowę w dół, trzymając się obiema rękoma za brzuch, kiedy oficer czubkiem buta przewrócił go na wznak i z wyrazem obrzydzenia na twarzy nacisnął spust jeszcze raz, celując w głowę.
– Uprzedzałem was – rzucił chłodno Michaiłowi Porfiriewiczowi, który zastygł w miejscu i z otwartymi ustami patrzył na Wanieczkę, wydając z piersi rzężące dźwięki.
W tym momencie Artemowi pociemniało przed oczami…
Offline
"Malowany człowiek" był świetny, chociaż dość dużo erotyzmu w obu częściach ;D
ja obecnie wreszcie zabrałam się za erę pięciorga.
polecam z zupełnie innej beczki książkę "Trzy metry nad niebem.".
romans dla nastolatek, ale ambitniejszy, po prostu genialne!
jeśli jesteście uprzedzone (ups... uprzedzeni;D) do tego gatunku, to najlepiej przełamać niechęć tą książką;)
Offline
Pisarz
Dzięki za pamięć, Lorelle, ale i tak nie zamierzam tego czytać ;]
Dopiero zacząłem, ale zapowiada się świetnie
Offline
ach widze, że hmm mamy małą drizztową manie ^^ cóż... to dobrze
Lorelle, do romansów nic nie mam xD ale bądź co bądź czytam je w ostateczności
to tak z literatury dla dziewczyn ale z domieszką (tyciutką) fantazji autora polecam cykl Pośredniczka autorki "Pamiętnika Księżniczki" oraz "Idola nastolatek" Meg Cabot
Offline
Pisarz
Wypraszam to sobie Faerunem interesuję się od rozgrywki w Icewind Dale I, a Drizzt to jakby dodatek... ;] W Wojnie Pajęczej Królowej NIE MA Drizzta... Chyba że w przyszłości wspomniany.
Offline
Pisarz
Spoko, nie uraziłaś mnie Jakby było inaczej, już byś nie żyła xD
Tak, dobrze pisze. Zdecydowanie.
Offline