Nagle w komnacie rozlega się pukanie. Shen wstaje i potrąca nogą pustą butelkę po Martini.
Drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wkroczyła postać. Miała założony kaptur na głowie, mimo tego jednak dało sie poznać któż to zawitał.
- słyszałam, ze potrzebujesz psychologa. - Odparł mroczny głos. Shen spojrzał z nieukrywaną radością.
- Powiedz, ze przyniosłaś kwiatki! - Zaklaskał i zaczął skakać. Gość ściągnął kaptur i z wielkim uśmiechem za pleców wyjął bukiet kwiatów.
- tak jak chciałeś. - oznajmiła Amber już swoim głosem i założyła różowiaste okulary przeciw słoneczne.
- jakie z was krejzole, ja pitole. - machnęła ręką.

yyy może byc? Mam ździebko skopany humor

Amber uciekała miedzy korytarzami. List powiewał na wietrze.
Nagle w jakże tak pięknej scenie, zza zakrętu wyszła Aine. W ręku trzymała gitarę elektryczną a na ramiona miała zarzuconą czarna, skórzaną kurtkę. Amber nie wyhamowała w różowych szpilkach, i wpadła prosto na śnieżną elfkę.
- co ty robisz?! - Wrzasnęła a w oczach tamtej pojawiły się łzy.
- złamałam paznokieć! Teraz muszę wydać więcej na kosmetyczkę! - Wstała, otrzepała się i wyjęła prędko lusterko by sprawdzić jak trzyma sie jej makijaż.
- Stój! - Krzyczał Shen, jednak biegnąc obok komnaty ujrzał Alavara. Zachwycony jego bujną grzywą, uderzył w drzwi które otwarła Asad.

- Do you haben? - Spytała i nie rozumiejąc jego intencji usmiechneła się. Shen skoczył ku niej jak rozgoryczona świnka morska. Między palcami pojawiły sie błony niczym u żaby.
- aaaaaaaa!!! -Wrzasnęła Amber i zemdlała. Shen nie zauważył tego i wyleciał przez okno rozbijając szybę na drobny mak.
- co wy tu wyrabiacie?! - Krzyknęła Asad i jej policzki zrobiły się całe czerwone. Wyglądała teraz jak wisienka na torcie z którym szła Alleria a za nią Kyrre.

- nieeeeee!! - rozpłakała sie i podeszła do Allerii. Chwyciła ją za ramię.
- jak on tak mógł?! Nie liczy się z moimi uczuciami!
- no właśnie! - dodał Kyrre. All pogłaskała Amber po głowie i westchnęła.
- juz dobrze. Mama kupi kredki ewentualnie pisaki.

W międzyczasie z jednego z pomieszczeń wyszła ufajdana farbą Almariel. Rozejrzała się oszołomiona na widok zbiegowiska tłumu.
- Czy mogę wiedzieć, co tu się do jasnej anielki, wyprawia? - wrzasnęła na całe gardło, nie zwracając uwagi na fakt, że jej cud - miód dużooo za dużaaa bluza w przypałowe fluoryzacyjne prążki mam gdzie niegdzie czerwone plamki, prawdopodobnie pozostałości po zakrzepłej krwi.
Widząc Shena podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. Pocałowała policzek, po czym bezceremonialnie odsunęła się i ściągnęła mu spodnie od piżamy. (a co. xd)

Cofnęła się.
- Boziu kochana, on chce mnie zbić! - krzyknęła, świetnie udając przerażenie.
Potknęła się o równie dużoo za dużee spodnie, które były tak samo $Ł!T4$N33 jak bluza. (wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać. xd) Upadła, pociągając za sobą na ziemię stojącą obok Allerię z resztką tortu, który wylądował na żarówiastym wdzianku Amber.
- Coś ty zrobiła, idiotko! Jak ja teraz wyglądam! - Amber zaczęła wrzeszczeć i biegać dookoła zbiegowiska.

- moje ubranko!!!! Moje paznokcie!!!! - wrzasnęła Amber i z bezradnością spojrzała na dłonie. - jak ja teraz wyglądam!? - Nagle odwróciła sie i spojrzała na All. - TY!!! Dzwon natychmiast po Gucciego! - Ofuknęła ją i wróciła do swojej komnaty, przeglądając sie w lusterku.
All wyjęła komórkę i wydusiła numer do projektanta mody. Nie zdążyła jednak z nim porozmawiać, gdyż usłyszeli trzask połamanej gitary.
Z innego pomieszczenia pojawiła sie Aine trzymając resztki swojego instrumentu.
- niestety nie przeżyła finału. - Odparła i skierowała się do swojego najnowszego batmobila