• Index
  •  » Kosz
  •  » Opowiadanie (druga wersja)

#61 2009-10-24 15:16:04

April

Picasso

13196376
Skąd: znienacka.
Zarejestrowany: 2009-10-04
Posty: 970
Punktów :   
Rasa: człowiek

Re: Opowiadanie (druga wersja)

***
Jak człowiek może przeżyć całe życie bez szczęścia? Jak może nie zaznać choć przez chwilę miłości, radości i prawdziwego współczucia?
Rasmilius stanął na krawędzi, nie metaforycznie, stał i patrzył w dół. W wielką przepaść, do której zmierzał. Miał już dość. Dość życia, w którym zaznał zbyt wiele cierpienia i bólu. Myślał... Czy to tak ma się skończyć? Czy całe jego życie, całe jego starania odnalezienia zbrodniarza mają po prostu runąć w tą przepaść? Był już blisko, już tylko jeden krok dzielił go od śmierci.
-Dlaczego chcesz skoczyć? - głos małej dziewczynki zaskoczył go.
-Ktoś bardzo zły skrzywdził kogoś mi bliskiego. Moją rodzinę.
-To dlaczego chcesz skrzywić jeszcze siebie?
-I tak nikt nie wie kim jestem... Czy to zrobi komuś różnicę?
-Jesteś dobrym człowiekiem. Zostań tu, na górze, proszę. - Rasmilius się odwrócił, ciemnowłosa dziewczynka uśmiechnęła się i wyciągnęła dłoń w jego kierunku. - Pójdź ze mną, pokaże ci, że nie jesteś nikim. Jesteś ważny dla tylu ludzi...  - Chłopak zawahał się. Mogę zobaczyć co chcą mi pokazać, pomyślał, mogę przecież zaczekać z decyzją i skoczyć choćby jutro.
-Dobrze, prowadź mnie.... - zastanowił się nad imieniem...
-April. Zaprowadzę cię teraz gdzieś, ale zamknij oczy...


http://i51.tinypic.com/sy9qtg.jpg
Witajcie znowu
Dla forum : ożyj!

Offline

 

#62 2009-10-24 18:24:35

 Alleria

Global Moderator

7049637
Call me!
Skąd: się biorą dzieci? O.O
Zarejestrowany: 2009-10-02
Posty: 527
Punktów :   
Rasa: Krwawy elf
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

***
Reasvan oburzyła się wszystkimi wydarzeniami, które miały miejsce przed chwilą. Najpierw Veyner, później Yshiar, a teraz Rasen. Miała już dość.
Jednak poczuła jakieś dziwne ukłucie w... "sercu". Przystanęła i przypomniała sobie ten dzień, w którym została przeklęta...

Przed oczami nieumarłej elfki pojawił się obraz niegdyś pięknej krainy, teraz zalanej ogniem i cuchnącymi oparami, dymem. Stała na szarej, spopielonej i zakrwawionej trawie. Wzdychała ciężko, ledwo utrzymując w ręce łuk, a przed nią czekał brutalny, całkiem zbeszczeszczony król Nieumarłych. Rycerz Śmierci stał oparty o miecz mrozu, który był wbity w ziemię. Po chwili rzekł:
-Podziwiam Twą odwagę elfko... Ale nie masz już dokąd uciec.
-W takim razie zostanę tutaj, rzeźniku. - Po tych słowach w szyderczym uśmiechem Król podszedł do Reasvan i zranił ją mieczem tak, aż upadła. Elfka złapała się za ranę i na widok swojej krwi chciało jej się zemdleć. - Skończ z tym. Zasługuję na... Szybką śmierć. - Wyrzuciła, ledwo dysząc.
-Po tym, co mi zrobiłaś, ukojenie w śmierci jest dla Ciebie jedynym rozwiązaniem.
-Nie, nie ośmielisz się!... - Przed oczami Reas pociemniało, poczuła gwałtowny i bolesny skurcz w sercu, a chwilę potem w całym ciele. Krzyknęła z bólu, po czym zemdlała...
... A obudziła się już w zamku Króla. Spojrzała najpierw na swe ręce - Szare, reszta skóry także. Zamiast jej pięknych blond włosów, poszarpane białe.
Do jej komnaty wszedł Veyner. Przywitał się z nią, po czym usiadł obok niej na łóżku.
-Jesteś... Elfem? - Spytała zaskoczona. "Może jeszcze jest drobna nadzieja, że..."
-Tak, lecz wziętym w niewolę. Jesteś w zamku Rycerza Śmierci. - I po jego słowach wszystko prysło. "Więc to jednak nie był sen..." - Pamiętasz może Moffera? Strażnik, którego mało nie zabiłaś.
-... Pamiętam. - Rzekła, przypominając sobie pechową minutę, w której jej strzała pierwszy raz chybiła. - Co w związku z tym?
-On jest zbyt lojalny, żeby zdradzić swojego pana. Ty, z drugiej strony...
-... Ja go nienawidzę. Mam ku temu własne powody. Arthas pomordował mój lud i zamienił mnie w potwora.
-Możemy oboje na tym skorzystać - Rzekł elf przysuwając się bliżej - Możesz się jeszcze zemścić, a ja będe wolny. - Reasvan zastanowiła się chwilę. Po chwili namysłu podała Veynerowi ręke i przedstawiła się. Oboje ułożyli iście szatański, podły incydent. Wystarczy tylko, by Król był sam...

Jej wizja nagle jakby prysła. Stała teraz w tym samym miejscu, lecz dziwnie oparta o ścianę, jakby ze zmęczenia. Jej przemyślenia zaś przerwał Veyner, stojący za nieumarłą królową.
-Coś się stało? - Spytał z wyjątkowo dziwną dla niego opiekuńczością.


"Расцветали яблони и груши, Поплыли туманы над рекой;
Выходила на берег Катюша, На высокий берег, на крутой."

http://img14.imageshack.us/img14/535/1556qaa.png
Ты всегда рядом.

Offline

 

#63 2009-10-24 19:26:21

Shen

Gość

Re: Opowiadanie (druga wersja)

[Ok, to wprowadzimy w życie plan o kryptonimie "Jezebeth"]

Khazanarxes przechadzał się po podzamczu. Demonica Jezebeth szła krok w krok za nim, jakby chciała zostać jego cieniem.
- Odczep się ode mnie! - wrzasnął zdenerwowany książę. To stawało się nie do zniesienia.
- Przepraszam, książę, ale ja...
- Nie obchodzi mnie, co masz do powiedzenia. Idź już! - rozkazał spoglądając na demonicę płonącymi szkarłatem oczami. Jezebeth zacisnęła pięść i pomaszerowała w stronę pałacu. Czasem Shii potrafił doprowadzić ją do granic wytrzymałości... Teraz właśnie to zrobił.

 

#64 2009-10-25 10:51:14

 Asad

Komtur

10257038
Skąd: z Ziemi raczej.... :)
Zarejestrowany: 2009-10-03
Posty: 317
Punktów :   
Rasa: człowiek
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

Po tym jak zostało wypłoszone spod komnaty Asad straszne stworzenie stało się niebywale ostrożne. Pojawiało się i znikało jak cień. Już nikt więcej nie zdoła go zobaczyć. Taki był jego zamiar. Już niedługo rozpocznie łowy. Wyłapie ich jedno po drugim.  Nareszcie zaspokoi swój głód. A gdy to się stanie, już nikt mu nie przeszkodzi....


http://i38.tinypic.com/jj0084.png
90% ludzi nie lubi metalu. Jeśli należysz do pozostałych 666% wklej to do podpisu.

Offline

 

#65 2009-10-25 17:37:34

Du Wrangr Gata

Krwiożerczy Pogromca Klawiatury

Zarejestrowany: 2009-10-02
Posty: 271
Punktów :   
Rasa: Nocny elf

Re: Opowiadanie (druga wersja)

Kaththea zakładała płaszcz. Nie miała zamiaru dalej tu przebywać. Sama sobie poradzi. Znajdzie ją i zabije. Żądza krwi narastała. Naciągnąwszy kaptur nisko wyszła z komnaty. Nie potrzebowała znać planu budynku, mogła stąd wyjść z zamkniętymi oczami. Nie zauważyła kiedy znalazła się przy bramie.
- Dokąd? - rzucił chłodno strażnik
Elfka spojrzała na niego z pogardą i syknęła. Po chwili na posadzce leżał martwy demon. Nie potrzebowała jego zgody na opuszczenie twierdzy. Niemal wybiegła na zewnątrz. Dokąd teraz...? Pozwoliła się poprowadzić przeczuciom i poszła na wschód.


http://www.masterminds.pl/files_art/25-11-2008/smierc.jpg
"W życiu wszystko jest takie niepewne...
...A my boimy się jedynej rzeczy, która jest pewna."

Offline

 

#66 2009-10-25 17:52:00

Shen

Gość

Re: Opowiadanie (druga wersja)

Khazanarxes rozmyślał. Zwiadowcy donieśli, że jego nowi łowcy elfów zawiedli i dwójka z nich uciekła. Jeden mroczny i jeden śnieżny.
Ciekawe, pomyślał demon. Skoro byli tak sprytni, żeby wywinąć się łowcom, to może przydaliby się w mojej armii? Na szczęście Giladhran rzucił na nich zaklęcie Związania. Łatwiej będzie ich odnaleźć. Może wezmę Jezebeth i pojedziemy na zwiady? Tak... To dobry pomysł.

 

#67 2009-11-15 17:33:52

 Alleria

Global Moderator

7049637
Call me!
Skąd: się biorą dzieci? O.O
Zarejestrowany: 2009-10-02
Posty: 527
Punktów :   
Rasa: Krwawy elf
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

-Nic się nie stało - Odparła Reasvan i uciekła od Veynera. Ten jednak nie dał za wygraną i pospieszył za nową królową.
-Gdzie tak się spieszysz? - Spytał i zastawił jej drogę, a, ponieważ korytarz był wąski, nieumarła nie mogła przejść.
-Do swojej zemsty. Z resztą, nie muszę Ci się tłumaczyć, nie powinno Cię to obchodzić. - Syknęła w odpowiedzi i popchnęła elfa tak, że upadł na podłogę, wymawiając później całą wiązankę przekleństw, jednak Reas nie przejęła się tym zbytnio. Miała zadanie do wykonania, które czekało na nią już tuż przed zamkiem. Nie mogła czekać z tak rozkoszną chwilą, teraz jej nie ucieknie.
Nieumarła elfka wyszła tylnymi drzwiami i weszła do ogrodu. Cicho, by nie spłoszyć ofiary podeszła trochę bliżej, lecz nie dało się nie słyszeć jej kroków; nie zdążyła jeszcze zdjąć ciężkiej zbroi, która wyraźnie i głośno stukała. Reasvan przeklęła w myślach swoją głupotę, ale nie wiedziała też, że Alleria przyjdzie tak szybko; to ją trochę usprawiedliwiało.
Królowa podeszła najciszej jak umiała do klęczącej nad ciałem demona elfki i wyciągnęła swój miecz. Jej ofiara odwróciła się i z lękiem przerażenia wstała pospiesznie, odskakując na bok.
-Widzę, że już zdążyłaś się nad nim poużalać - Stwierdziła Reas i zrobiła krok do przodu w stronę All - Nie potrzebnie. Zaraz do niego dołączysz.
-Chciałabyś - Syknęła elfka, a jej oczy znów zapłonęły, tym razem ze zdwojoną siłą - Mnie nie dostaniesz.
-Czyżby? - Spytała nieumarła z niedowierzaniem, lecz lekkim niepokojem zarazem. Czemu jej zaklęcie obraca się przeciw niej? Po chwili przyglądania się wrogowi domyśliła się jednak, o co chodzi. - Chcesz mnie zabić? - Spytała drwiąco po kilku minutach - Możesz mnie dorwać. Jak chcesz, ale najpierw mnie złap. - Rzekła i poczęła biec w przeciwną stronę niż zamek, tak, by uciec od ciała umarłego demona. To on napawał ją taką siłą.
Elfka ruszyła zaraz za nieumarłą, lecz szybko zmęczyła się, a im była dalej, tym gorzej się czuła. Euforia ustawała, żądza krwi oddalała się. W końcu stanęła i krzyknęła za Reasvan:
-Stój, nędzna kreaturo! - Na wpół zdruzgotana, na wpół wściekła czarnowłosa elfka zacisnęła pięści, lecz jej nieprzyjaciela już nie było. Nieumarła rozpłynęła się w powietrzu, stając wysoko na dachu wieży pod wpływem zaklęcia niewidzialności, o czym jednak Alleria nie wiedziała.
Reasvan poczuła się zwycięsko, choć wiedziała, że jeszcze nie koniec walki.


"Расцветали яблони и груши, Поплыли туманы над рекой;
Выходила на берег Катюша, На высокий берег, на крутой."

http://img14.imageshack.us/img14/535/1556qaa.png
Ты всегда рядом.

Offline

 

#68 2009-12-01 11:52:18

Elentaari

Przybysz

2052911
Zarejestrowany: 2009-11-29
Posty: 6
Punktów :   
Rasa: Mroczny elf
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

Dracy siedziała samotnie na drzewie. Była noc, pełnia, a ona była głodna. Tak głodna, że miała ochotę zapolować na choćby zwykłe zwierzę. Niestety zwierzęta nie mają dusz, nie, nie mają dusz, pomyślała. Nagle olśniło ją. Poderwała sie w górę i poleciała na zwiady. Gdzieś niedaleko było miasto. Może tam znajdzie jakies ofiary.
Gładko wylądowała przed karczmą. Poprawiła włosy i szatę. Naciągnęła kaptur, by nie było widać rogów.
-No, uwaga, wchodzę, strzeszcie się.- Zaśmiała sie sama do siebie i wkroczyła.
Od razu kilkanaście ciekawskich par oczu skierowało sie na nowo przybyłą.
-W czym mogę służyć?- zapytał karczmarz Dracy.
-Szukam kogoś.- Rozejrzała się. Jej wrok padł na umięśnionym mężczyźnie. Ich oczy sie spotkały.- I chyba już go znalazłam.- dodała, po czym ruszyła w stonę chłopaka.


Dziwny miłości traf się na mnie iści
że muszę kochać przedmiot nienawiści...
"Romeo i Julia"

Offline

 

#69 2009-12-04 22:20:09

 Asad

Komtur

10257038
Skąd: z Ziemi raczej.... :)
Zarejestrowany: 2009-10-03
Posty: 317
Punktów :   
Rasa: człowiek
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

Okrutne stworzenie przemierzało zamkowe korytarze. Wściekłość narastała w nim z każdą minutą. Głód stawał się nie do wytrzymania. Miał już dość poszczenia. Dość czekania. Dziś pozbędzie się kogoś z członków Elfiej rodziny. Raz, na zawsze. Tym samym zaspokoi chociaż w niewielkim stopniu swoją potrzebę. Usłyszał szelest sukni. Ktoś wychodził ze swojej komnaty. Była to owa niedoświadczona czarodziejka, której trop go tu doprowadził. Nareszcie. Podążył za nią w bezpiecznej odległości. Dziewczyna wychodziła poza teren pałacu. To dobrze, dopadnie ją w lesie. W końcu, ileż to zwierząt mogło pozbawić życia młodą dziewczynę włóczącą się samemu po lesie?
Szedł jej tropem. Dotarła do starej leśniczówki… tak, w środku już nikt mu nie przeszkodzi. Wreszcie może ją zabić. Dziki grymas, który zapewne miał być tryumfalnym uśmiechem, pojawił się na pysku stworzenia. Już nic go nie powstrzyma…

Eliar po długim wyczekiwaniu stanął przed drzwiami starej leśniczówki. Asad coś warzyła. Okropny zapach unosił się w okolicy. Przez chwilę się wahał. Czy może jej przeszkodzić? Wszak może być teraz bardzo zajęta.…
Zapukał, drewniane drzwi otworzyły się nieśmiało. Chciał się uśmiechnąć lecz chyba nie bardzo mu to wyszło, gdyż amazonka natychmiast chciała zatrzasnąć je z powrotem. Wsunął but między drzwi a framugę. Następnie, trochę za mocno, popchnął je odpychając przy tym zielarkę.
- Eliar?! C…co ty tutaj robisz? – Spytała zakłopotana dziewczyna.
- Byłem w okolicy. – Odrzekł krótko. Jednak dziewczyna czekała na coś jeszcze.
- Zaciekawiła mnie nietypowa mgła unosząca się wokół tej niepozornej budowli. Więc, pomyślałem, że zajrzę sprawdzić któż to taki znów tu zamieszkuje.
- J… ja… tworzę tutaj…
- Tak, wiem. Nie bój się, i nic nie mów.
- Nie wiem czy to wystarczy. – Powiedziała amazonka z żalem pokazując dymiący kociołek.
- To dobry przepis i świetne wykonanie. Zobaczysz, wszystko się uda. – Odparł młodzian spokojnie.
- Potrzebuję twojej pomocy. Muszę to jakoś przenieść na zamek.
- Nauczę cię odpowiedniej formuły. Usiądź – Chwycił ją za ręce i posadził na pustym już zydelku. Zaklęcie było zawiłe, lecz dziewczyna szybko je przyswoiła i już po chwili „przeteleportowała”  kocioł z trucizną do jednej z wież zamku. Gdy ostrożnie napełniła nią kilka szklanych buteleczek. Powietrze rozdarł przerażający krzyk a niebo zostało rozdarte na dwie części. Czegoś podobnego jeszcze nigdy nie widziała.
- Zaczęło się… - rzekła z trwogą i ze strachem wymalowanym w miodowych oczach…


http://i38.tinypic.com/jj0084.png
90% ludzi nie lubi metalu. Jeśli należysz do pozostałych 666% wklej to do podpisu.

Offline

 

#70 2009-12-05 17:12:13

 Alleria

Global Moderator

7049637
Call me!
Skąd: się biorą dzieci? O.O
Zarejestrowany: 2009-10-02
Posty: 527
Punktów :   
Rasa: Krwawy elf
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

Reasvan, po porażce swojego życia i wielkim upokorzeniu, które zadał jej płomiennooki wtedy drow szła korytarzem trzymając się lewego, zranionego boku. Minęła po drodze Veynera, który z niedowierzaniem patrzył na królową.
-Coś się stało? - zadał pytanie i zaśmiał się szyderczo pod nosem.
-Milcz idioto! I tak ją zabije, zobaczysz! - Syknęła nieumarła i popchnęła elfa wolną ręką tak, że ten upadł na podłogę. Tego było już dla niego za wiele.
-Pomimo mojego długu u Ciebie, mimo tego, iż jestem zmuszony Ci służyć... - przerwał i wstał na równe nogi - ... nie masz prawa mną pomiatać. - rzekł i spojrzał na Reas tak, że ciarki przebiegły jej po plecach. Żądza mordu, jakiej jeszcze nigdy nie widziała u Veynera odezwała się teraz... Obudziła się po wielu latach wyczekiwania.
Elf podszedł do królowej i wymamrotał coś pod nosem. Jego ręka zaświeciła błękitnym światłem, po czym zmaterializowało się nad nią jako wodna kula, którą cisnął w Reasvan. Ta, odrzucona czarem spadła kilka metrów dalej na kamienną podłogę, po czym spojrzała przed siebie. Veyner wyciągnął dłoń w jej kierunku i wypowiadając całą wiązankę różnorakich zaklęć, których nieumarła nie słyszała nigdy w życiu, sprawił, że ta nie miała jak się poruszać, spętana wodną siecią, którą właśnie stworzył elf. Wysysała ona moc z nieumarłej, pozbawiając ją zatem całej siły i jakichkolwiek chęci do działania. Starała się powiedzieć cokolwiek, lecz odebrało jej głos, nie mogła krzyknąć, by ktokolwiek jej pomógł. Veyner uśmiechnął się lekko. Po tylu latach udawania...

Nagle usłyszał czyjeś kroki. "I tak zamierzałem stąd uciec", pomyślał i na prędce zaczął szukać jakiegoś wyjścia. Miał szczęście, drzwi były tuż obok niego. Wybiegł z zamku, zostawiając władczynię spętaną na jeszcze kilka chwil i przywołał swojego dawnego przyjaciela, którego nie mógł widywać pod rządami Arthasa, Lisza i Reasvan; pięknego, wspaniałego i okazałego gryfa, który poznał elfa, pomimo dziesięcioletniego rozstania.
Czarnooki dosiadł zwierzęcia i wzbili się w powierze, podążając tam, gdzie mieliby znaleźć prawdziwy dom.


"Расцветали яблони и груши, Поплыли туманы над рекой;
Выходила на берег Катюша, На высокий берег, на крутой."

http://img14.imageshack.us/img14/535/1556qaa.png
Ты всегда рядом.

Offline

 

#71 2009-12-15 16:34:41

 Amber

Junior Moderator

11732578
Skąd: Inna Planeta xD
Zarejestrowany: 2009-10-02
Posty: 1197
Punktów :   
Rasa: Człowiek
WWW

Re: Opowiadanie (druga wersja)

No to po wieeeeeeelu dniach

- musimy działać. - głos Rasena drgał od złości. Czuł, że nie moga zwlekać. Muszą coś zrobic przeciw tej bandzie hołoty.
Reasven mierzyła maga wzrokiem. Znuzona siedziała na tronie i cierpliwie wysłuchiwała jak mężczyzna stara sie cokolwiek zdziałać.
- wiem dobrze co musimy robić. Zresztą dostałam to co chciałam. - dodała z wyniosłością i rozejrzała się jeszcze raz po sali.
Mag ścisnął dłonie w pieści. Widać było jak kipiał z gniewu.
- ty dostałaś to co chciałaś. Wiedz, że i ja mam rachunki do wyrównania. Wiem, takze że i ty nie załatwiłaś czegos do konca. Zaatakujmy ich póki są bezbronni. - Głos nabrał złowrogiej nuty. Reas zaciekawiona czekała na jego dalsze słowa. Chciała wiedzieć co planuje ten szaleniec, niemniej jednak jego zapał nieco sie jej spodobał.
- po naszym ostatnim spotkaniu zabiłaś jednego z członków, nieprawdaż? - Spytał a nieumarła potaknęła głową. Tak, śmierć demona pozwoliła jej na wyrównanie rachunków. Niestety ten przeklęty drow pojawił sie w nieodpowiednim momencie. Jak on śmiał?! Była tak blisko. Czuła już wtedy smak zemsty. Widziała smierc krwawej elfki.
Wspomnienia ożyły. Rasen zauważył to i uśmiechnął sie pod nosem.
- widzisz sama. Ja pragne tego samego. Zemsty. Musimy znowu poczekać na odpowiedni moment aby zgnieść ich niczym robaki. - Na twarzy królowej pojawił sie uśmiech. Podły uśmiech.
- tak więc, co planujesz? - Spytała, coraz bardziej zaciekawiona koncepcją maga.

wypadało w końcu cos napisać

Offline

 
  • Index
  •  » Kosz
  •  » Opowiadanie (druga wersja)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.awaken.pun.pl www.wjazdnaforum.pun.pl www.worldrock.pun.pl www.andrzeje.pun.pl www.zsstrzelec.pun.pl