- pójde z tobą - oznajmiła i podeszła do niego. - na wszelki wypadek - syknęła mu niemal do ucha, po czym zwróciła się do Aine.
- idźcie znaleźć reszte. Musimy sie rozdzielić i ktos powinnien zostać z Asad.
Offline
Pisarz
Sesshoneru spojrzał na nekromantkę jak na całe zło świata. Dlaczego akurat ona musiała za nim iść? Nie mógł nic wyczytać z jej myśli, toteż pozostawał "bezbronny".
"A myślałem, że ominie mnie cała ta sytuacja..."
Offline
Pisarz
Sesshoneru rozglądał się bacznie za korytarzami lub przejściami, w których mógłby zniknąć. Niestety, kiedy tylko próbował zrobić krok w bok, wzrok nekromantki wbijał się w niego jak sztylet.
- Słyszę coś z tamtego pomieszczenia - wskazał na zamknięte drzwi. Dobiegał stamtąd dziwny rumor.
Offline
Amber kiwnęła głową i podeszła do drzwi, uchylając je delikatnie. Nieumarły był tuż obok niej i dostrzegł jak jej usta wymawiają treść zaklecia. Dłon przyszykowała do natychmiastowego rzucenia czaru.
Offline
Pisarz
W pokoju znajdował się dziwny stwór wyglądający jak kopiec ziemi z futrem. Miał wielkie, czerwone ślepia i śmierdział zgnilizną. Na jego widok Sesshoneru po prostu znieruchomiał. Nie ze strachu. Po prostu znieruchomiał z szeroko otwartymi oczami.
Offline
Witam!- rozległ się głos tuż za plecami Sesshoneru. On i jego towarzyszka aż podskoczyli. Wydawało się, że kobieta zamierza zamienic go w kupkę popiołów, ale ożywieniec uśmiechnął się.
-Witaj stary druhu! -powiedział- Wiele wody upłynęło od naszego ostatniego spotkania.
-Zaiste mój drogi przyjacielu. Byłem doprawdy bardzo zdziwiony kiedy otrzymałem wiadomośc, od Ciebie. Dedukuję, iż wpadłeś w jakieś tarapaty, a owa dama pomaga Ci się z nich wyplątac?- ork zaskoczył kobietę swoją elokwencją. Zaskakiwał każdego.- Więc, jak? będziesz łaskawy wyjaśnic mi w jaki celu raczyłeś wezwac mnie tutaj?- zielonoskóry wyraźnie nie przejmował się bestią.
Offline
W tym czasie nieprzytomna Asad leżała w jednej z pustych komnat. Jej ubranie było niemal zupełnie porozrywane i zakrwawione a włosy sklejała jej własna krew. Oddychała miarowo i spokojnie. Nagle jednak, w głowie nieprzytomnej rozległy się słowa. Dziewczyna doskonale znała ten głos.
- Tym razem udało ci się umknąć maleńka. Lecz nie łódź się. To drobne niedopatrzenie nie potrwa długo. Coś sobie obiecałem, wiesz? Sobie i tobie jednocześnie. To ty będziesz pierwsza kochanie. A póki ty żyjesz twoi towarzysze nie mają się czego lękać. Ale już nie długo maleńka, już niedługo. - w miarę jak dziewczyna słuchała tej wypowiedzi jej oddech przyśpieszał. Zaczęła rzucać się na łóżku, starała się odgonić od siebie ten głos. Nic to jednak nie dało. Dźwięk był tak wyraźny, że młodej zielarce wydawało się jakoby Eliar stał tuż nad nią i szeptał jej do ucha. Komnata była jednak pusta.
- Nie!
Offline
Amber uniosła jedną brew i przyjrzała się wyraźnie nieznajomemu.
- wezwałeś go? - Spytała odwracając sie teraz do nieumarłego, piorunując nieprzyjemnym spojrzeniem.
Offline
Pisarz
- Cóż, tak. - Rzekł do Amber, po czym zwrócił się do zielonoskórego. - Później ci wyjaśnię, a na razie mamy mały, futerkowy problem... - Wskazał dziwacznego zwierzaka. - A ta dama jakoś mi nie pomaga... - mruknął pod nosem.
Offline
- Och doprawdy... To zwykły górski matagan. To bardzo ciekawe stworzenia, ale rzeczywiście bywa groźne. Odsuńcie się proszę.
Ork dobył topora i wszedł do pomieszczenia. Besta odwróciła się do niego i zawarczała. Zielonoskóry, z właściwą swej rasie odwagą nie przejął się zbytnio. Poprostu uderzył.
Offline
Naraz gdy stwór padł w komnacie rozległ się pogardliwy śmiech. Narastał z każdą chwilą. Amber która z początku nawet nie spojrzała na stworzenie teraz zajrzała do środka.
- Skąd to paskudztwo się tu wzięło? - warknęła. - Przecież to nie Eliar!
Offline
-Och! Przepraszam, nie zauważyłem panienki. Otóż górskie matagany, mają w zwyczaju dążyc do miejsc gdzie mają łatwy dostęp do ciepła. To dla nich bardzo miła odmiana, gdyż większą częśc swego żywota spędzają, jak sama ich nazwa wskazuje, w górach, gdzie panuje nieprzyjemy chłód. -ork dostrzegł zdziwienie na twarzy kobiety- Widzę, że panienka jest zaskoczona. Jak wszyscy. Ale bardzo krzywdzący jest stereotyp o głupich orkach. Oczywiście większośc moich pobrtyńców nie cechuje się ponadprzeciętną inteligencją, ale na pewno nie jesteśmy głupią rasą...
Offline
- zapewne - odpowiedziała Amber a potem dźgneła go palcem wskazujacym prosto w pierś.
- nie mianuj mnie panienką ani damą, orku - syknęła.
Offline
- Szanowna pani raczy się uspokoic. Porzuciłem drapieżne instynkty mojej rasy, ale na pewno nie pozwolę się obrażac. Radzę miec to na uwadze. Wszak nie narodził się jeszcze taki, który z tak niewielkiej odległości przeżyłby irytowanie orka... -powiedział ukazując kły i podrzucając w dłoni topór.
Offline